Dzisiaj była pobudka o 5 rano- wyjazd przed 6, prawie całą rodziną. Na grzyby jeżdżę raz w roku, a może i rzadziej, więc nie spodziewałam się wielkich zbiorów :) Faktycznie, niewiele znalazłam, ale po pierwsze grzybki nie odrosły po weekendzie, a po drugie cieszyłam się piękną pogodą i zrobiłam kilka ładnych zdjęć.
A o to co przywiozłam
Prawie wszystko to podgrzybki, jest też kilka zajączków :) Dzisiaj na kolacje zjemy je pewnie usmażone z jajeczkiem :) Zostawiam przebieranie Mojemu Mężczyźnie.
Grzybek dziwny, ciekawy, więc go uwieczniłam.
Tak wygląda las tuż po wschodzie słońca:
Pozdrawiam, podziwiam upór, ja nie dałabym rady wstać o tak nieludzkiej porze :)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia, szczególnie pajęczyny. Powinnam równiez zająć się fotografowaniem, zamiast wypatrywać grzybów, których nie było
OdpowiedzUsuń