poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Dzień za dniem...

Od kilku dni mam więcej czasu i ogarnęło mnie lenistwo. Tak to już ze mną jest- czym mniej mam obowiązków, tym mniej mi się chce robić nieobowiązkowe, aczkolwiek potrzebne rzeczy. Dzięki temu jednak mogę zaprezentować skończony turkusowy komplet. 

Nawet zdążyłam w nim pochodzić- w końcu cały czas są przymrozki ;)


Wzór szala:



Wzór: DROPS Basque hat with lace pattern  
WłóczkaBaśka (wełna plus akryl)
Rozmiar: Uniwersalny



Muszę się czymś pochwalić
- tak naprawdę nie lubię gotować i rzadko to robię i gdyby nie to, że jeść muszę to pewnie nie miałabym takiego pomieszczenia jak kuchnia. Ale odkryłam dzięki Gosi, która lubi gotować (a na dodatek eksperymentować) Jamiego Olivera. Została sprezentowana mi książka "Jamie's Ministry of food", którą mogę polecić z pełną odpowiedzialnością. Przepisy są klarownie opisane, a co najważniejsze- SZYBKIE! Przygotowanie dzisiejszego obiadu zajęło mi 40 min i to dlatego, że ryż musiał się dogtować ;)
A oto dzisiejszy obiad- stroganoff z kurczaka z porem i pieczarkami. Mniam! (Mojemu Mężczyźnie też smakowało a on średnoi lubi eksperymenty kulinarne ;)

W garnuszku...


Na talerzu...
Smakuje wyśmienicie!
Przepis można znaleźć na forum Kuchnia gazety. W razie czego służę pomocą :)


I tak właśnie mija mi dzień za dniem...




wtorek, 20 kwietnia 2010

Turkusowe "maleństwo"

Kilka dni temu skończyłam turkusowe bolerko, jednak dopiero dzisiaj był czas i pogoda na zrobienie zdjęć. Oto one:

Wzór:  Retro Redux Shrug
Włóczka: Himalaya Yasemin 
Rozmar: M/L (z modyfikacjami) 


Bolerko nosi się fajnie, akurat na lato, gdy nie chce się mieć odkrytych ramion. "Niezbędnik" w każdej szafie.


A teraz na drutach mam Anney

Kolor jest bardziej intensywny, czerwony, a nie rudy jak na zdjęciu. Docelowo ma wyglądać tak (oczywiście z moimi poprawkami); 




Fajne, w szyciu czy też robieniu na drutach jest to, że dopasowujesz ubrania do siebie. Fakt, że nie wszystko i nie tak jak maszynowo zrobisz, ale to co Ci się uda jest niepowtarzalne, stworzone na siebie i naprawdę dobrze się w tym wygląda. Ja np. mam figurę problematyczną jeśli chodzi o kupowanie ubrań ( a większość kobiet pewnie może to samo powiedzieć o sobie), dlatego tak się wciągnęłam w robótkowanie!


A w planach mam napisanie małej instrukcji dotyczącej modyfikacji i przerabiania wzorów, ale jeszcze zobaczę czy mi to wyjdzie. Teraz jak najszybciej chce skończyć bluzkę i się nią pochwalić!

piątek, 9 kwietnia 2010

Nowości

Dawno nic nie pisałam i aż się zaczęłam zastanawiać czy przypadkiem jestem odpowiednią osobą do prowadzenia bloga. 
Bardziej skryta niż wylewna, tak naprawdę ufam i zwierzam się niewielu ludziom, a na blogu tak nagle trzeba pisać o wszystkim, chwalić się i jeszcze wybierać co można a czego nie można napisać....Czy opowiadać o wszystkim (oczywiście niemożliwe) czy wybierać poszczególne elementy z mojego życia? Ale czy to będę ja.....? Tak łatwo w internecie wykreować się na zupełnie inną osobę, czego nie chce!

W każdym razie daję sobie jeszcze jedną szanse, a nuż "przełamię się" 

W tej chwili siedzę sobie przy komputerze i przy mnie śpi PIES. Tak, od około miesiąca jesteśmy (formalnie czyli w papierach to ja jestem) właścicielami psa. Nazwaliśmy go jakże oryginalnie RUDY.

Oto on:


Nie znamy jego historii, wiemy tylko, ze do schroniska został przywieziony przez straż miejską, czyli musiał zostać porzucony. Wizyta w schronisku to oddzielna opowieść, przeżycie traumatyczne, nie ze względu na pracowników, którzy byli bardzo przyjaźni, ale ze względu na atmosferę. Myślę, że mogę to nazwać psychicznym piekłem.


Muszę przyznać, że jestem cały czas niewyspana od rannych spacerów. Ale to nie spacery są problemem. Oczywiście sprzątamy po nim, psie kupy to obrzydliwy widok. Tyle, ze ostatnio o 6 rano praktycznie napadł (słownie) podpityy, straszny, wielki facet i zwymyślał mnie nie przebierając w słowach (czyli było dużo k....a). Co się przestraszyłam to moje....

Poza tym nigdy nie miałam psa a niestety nikt do zwierząt instrukcji obsługi nie napisał... Często się zdarza, że nie wiem o co mu chodzi- nakarmiony, wyprowadzony, wygłaskany a piszczy... 


Po trzecie wałęsające się po osiedlu bezpańskie psy. 2 dni temu, wielki czarny, buldogowaty rzucił się na Rudego. Na szczęście nic się nie stało, ale znów stres... A Straż Miejska wysyła patrol  zmotoryzowany, który porusza się tylko po ulicach, a kto widział psa biegającego ulicą skoro są chodniki....


TAKICH problemu w życiu bym się nie spodziewała...


Oprócz tego psiuniek jest przytulaśny, prawie nie szczeka i jest najukochańszym psem na świecie (tylko znowu siedzi przy mnie i piszczy i skąd mam wiedzieć o co mu chodzi??????)


Jeszcze pochwalę się kompletem wiosennym.


Aha, i w końcu wróciłam do mojego naturalnego koloru włosów i naturalnej ich długości ;)


A występy tribalowe już wkrótce, lalalalala......


PS. Pies chciał się bawić (chyba).

poniedziałek, 22 lutego 2010

Poznajcie NINĘ

Przyszedł czas, że mogę się pochwialić moimi "tworami" drutowymi. A także umieszczeniem ich na Ravelry. No i oczywiście ZDANYM (I TO DOBRZE) LEPem!! (o egzaminie nie będę pisać nic więcej, bo strona ma być o hobby, ale muszę się tym nacieszyć!!)


Naprawdę jestem dobra w te klocki ;)


Model nr 1- Ivy, projektu Kim Hargreaves


 
 
 
 
 
 
 
 
Sweter jest bardzo uniwersalny, a do tego ciepły, bo zrobiony ze 100% wełny (Prestige, firny YarnArt).
Model nr 2- Thea projektu Kim Hargreaves 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Swetry mają trochę wad: pierwszy jest za luźny, drugi przyciasny, ale dopiero się uczę. 
 
Mam taki charakter, że zanim zacznę coś robić, muszę się wszystkiego co możliwe dowiedzieć (co można nazwać perfekcjonizmem i utrudnianiem sobie życia). Dzięki temu następny razem może uda mi się opisać to co wiem o "bust darts", czyli zaszewkach drutowanych i dopasowywaniu do figury. I w tym miejscu muszę coś wyznać- uwielbiam język angielski, na wszystko ma oddzielne nazwy i to dużo ładniejsze niż nasze. A w amerykańskich instrukcjach czyli tutorialach każda rzecz jest ZDEFINIOWANA I OPISANA. Jak zaczęłam je czytać, chwilę mi zajęło, że wszystko do czego musiałam wcześniej sama dochodzić, różne metody, pomysły tam mają INSTRUKCJĘ OBRAZKOWĄ! Internet jest cudowny :)
 
A oto model nr 3, "last but not least"- NINA!!  projektu mojego i Gosi

Jak widać Nina to manekin, mój osobisty, przedstawiający mnie we własnej osobie. A że w jednym z tutoriali było napisane, że należy przy wykonywaniu mieć dobry humor i dobre wino, to oczka troche już mi się świecą ;)

Co do Niny- to tak zwana "dress form". Stworzone zostały 2- moja i Gosi. Szokiem było uświadomienie sobie, jak naprawdę wyglądamy ;) Ale nie było wyjścia, to jedyny sposób, żeby dopasowywać szyte i drutowane ubrania.


piątek, 19 lutego 2010

Szaro buro i ponuro

Dzisiaj bez zdjęć. No może jedno, jeżeli będzie mi się chciało wyjść z domu i je zrobić, w co wątpię.
LEP już jutro a ja siedzę w domu chora- po raz pierwszy od półtora roku, od wyprowadzki z wielkiej płyty. I znów zatoki- zatkany nos, potworny ból głowy i niemożność skupienia się na niczym. Po lekach trochę lepiej, jedyna ich wada, że tylko 2 razy dziennie można je przyjmować a funkcjonować trzeba cały czas. Bu... muszę trochę poużalać się nad sobą.

Dawno temu (czyli w poprzednim poście umieściłam zdjęcia Szala Ślubnego). Ślub już się odbył, wszystko przebiegało pięknie- oprócz wielkiego mrozu (Aga, muszę to napisać, bo było cholernie zimno, ale Ty tego nie czułaś rozemocjonowana :)).

(Chciałam coś pokazać ze ślubu, ale zdjęcia zaginęły gdzieś w przepaściach dysku komputera).

Zrobiłam też parę rzeczy, robię nową, ale pokaże dopiero jak skończę (co mam nadzieję nastąpi w niedzielę) mój i Gosi kolejny projekt-czyli operacja "dress form". Ha! to będzie niespodzianka!

Wczoraj usłyszałam, że tylko w wyższych partiach gór jest w Polsce więcej śniegu niż w Białymstoku. Oto dowód:   
 
  

Chociaż nie wiadomo jak długo, bo nastała długo oczekiwana ODWILŻ. Może dlatego tak agresywnie zaatakowały mnie wirusy...?

Ale dość już marudzenia, zaraz mama przyniesie mi gorący kiesielek- wczoraj był wiśniowy, mniam, mniam :) Do tego gorąca herbata, jakieś prochy na ból głowy, znowu do łóżka i będę PRAWIE zdrowa ;)

 


.

środa, 13 stycznia 2010

Chwalę się SZALEM

Nareszcie! Szal ślubny skończony, przyszła panna młoda zachwycona ;) Zdjęcia robione w czasie mierzenia sukni ślubnej, więc nie mogę pokazać za dużo (i mam nadzieję, że nie pokaże ;)










Szal wykonany koronką estońską, powinien być wystarczająco ciepły na styczniowy mróz. Chętnie odpowiem na techniczne pytania, gdyż podczas robienia dużo sama się nauczyłam.





sobota, 9 stycznia 2010

W biegu

Dni mijają mi jeden za drugim, czasami nie pamiętam nawet, który dzisiaj dzień tygodnia... Praca, dom, praca, dom, dyżur, dom, praca itd... Uwielbiam żyć w ruchu, nie nudzić się, wtedy efektywnie wykorzystuje czas, a nie marnuje go siedząc przed komputerem ;) Od razu podnosi mi się poziom endorfin i poprawia humor.  W międzyczasie zamiast się uczyć to wgłębiam się w tajniki dziewiarstwa, teoria gł na stronie Knitty . A LEP leży i kwiczy...

Mogę też oficjalnie ogłosić zakończenie Szala Ślubnego!!! Muszę powiedzieć że na Pannie Młodej wygląda prześlicznie! Jak tylko dostanę to zdjęcia to je pokażę, przynajmniej fragmenty, gdyż ślub dopiero za 2 tygodnie, a muszę się nim pochwalić.

Pochwalić też się muszę zdjęciami z Sylwestra- spędzaliśmy je w Trakiszkach, czy też Puńsku (jedno przechodzi w drugie). Impreza dobrze zorganizowana, towarzystwo też, tylko pan prowadzący imprezę nie znał polskiego, więc wszystko odbywało się po litewsku ;)

Jadąc nagle natknęliśmy się na mgłę nad polami wokół drogi. Nie mogłam się nie zatrzymać i uwiecznić tego.


A to zdjęcia z Noworocznego spaceru.



Pozostałe zdjęcia tutaj.


Odszyfrowałam też skróty we wzorach Kim H. co niestety skończyło się pruciem połowy swetra, wrrr... Trudno, w przyszłości nie będę musiała się męczyć.